Jestem szczęśliwy z Vanessą, mamy dwójkę wspaniałych dzieci, ciepły dom, dlatego nie widzę powodu by cokolwiek zmieniać. Ślubne formułki wydają mi się niepotrzebne, mam dziwne poczucie, że wzrasta wtedy ryzyko przegranej, a o związek należy walczyć każdego dnia. I starać się tak, jakbyś musiał od nowa zdobywać ukochaną osobę. W życiu niczego nie można być pewnym, dlatego, trzeba o to szczęście zabiegać i je pielęgnować.
[Johnny Depp]
niedziela, 30 stycznia 2011
sobota, 29 stycznia 2011
Kamp! w Blu
28 stycznia 2011 w Blu w Łodzi zagrał Kamp! łódzko- wrocławski tercet grający podobno elektro-pop, piszę podobno, bo panowie na koncertach grają na "żywych" instrumentach i dają czadu aż miło. Ludzi zebrało się sporo, część zjawiła się tam przypadkowo przychodząc pewnie do tego dziwnego klubu a nie na koncert ;).
Nie miało to jednak wpływu na mój odbiór występu, bawiłam się wspaniale! Niespotykana ilość energii, tańca i radości, zarówno wśród publiczności jak i gwiazd wieczoru. Jedyny mój zarzut to, że było za krótko:(
Także Panowie wracajcie jak najszybciej!!!
Nie miało to jednak wpływu na mój odbiór występu, bawiłam się wspaniale! Niespotykana ilość energii, tańca i radości, zarówno wśród publiczności jak i gwiazd wieczoru. Jedyny mój zarzut to, że było za krótko:(
Także Panowie wracajcie jak najszybciej!!!
sobota, 15 stycznia 2011
piątkowo - sobotnie wieczory w domu, trzeba to zdecydowanie zmienić bez względu na wszystko! o! jak tylko zatoki, głowa i gardło przestaną boleć.
fatalny czas na osłabienie organizmu - projekty, zaliczenia, teatry (ominęły mnie 2 premiery!) i takie tam, trzeba wyjść do ludzi, poznać nowych, uśmiechać się i tańczyć tańczyć tańczyć !
znajomi zagranico, albo zajęci rozwojem zawodowym, albo muszą wybierać czy wyjść ze mną, czy z kolegą, który ze mną wychodzić nie chce, albo sesja trawa w najlepsze, albo pora nie ta.
za dużo wymówek wszelkich za mało działania.
wróciłam do Gilmorek, bo może naiwny to serial, ale działa zawsze jak balsam na moją poharataną duszę. Rory zazdroszczę niemal wszystkiego;), ale nie mogę zapominać,że ostatecznie to postać fikcyjna,acz jej uroda fikcyjna nie jest, mam nadzieję...
jeszcze taka mała prośba do pogody - ogarnij się dziewczyno!!!
fatalny czas na osłabienie organizmu - projekty, zaliczenia, teatry (ominęły mnie 2 premiery!) i takie tam, trzeba wyjść do ludzi, poznać nowych, uśmiechać się i tańczyć tańczyć tańczyć !
znajomi zagranico, albo zajęci rozwojem zawodowym, albo muszą wybierać czy wyjść ze mną, czy z kolegą, który ze mną wychodzić nie chce, albo sesja trawa w najlepsze, albo pora nie ta.
za dużo wymówek wszelkich za mało działania.
wróciłam do Gilmorek, bo może naiwny to serial, ale działa zawsze jak balsam na moją poharataną duszę. Rory zazdroszczę niemal wszystkiego;), ale nie mogę zapominać,że ostatecznie to postać fikcyjna,acz jej uroda fikcyjna nie jest, mam nadzieję...
jeszcze taka mała prośba do pogody - ogarnij się dziewczyno!!!
piątek, 14 stycznia 2011
Beata Pawlikowska - Blondynka na Wyspie Wielkanocnej
Druga książka z tego roku.
Beatę Pawlikowską uwielbiam, jej książki wciągam jednym tchem.
Blondynka na Wyspie Wielkanocnej to lektura wydana w nowej serii tzw "dzienników z podróży". Mały format, miękka okładka. Czegoś mi brakowało podczas czytania- zawsze w książkach Pawlikowskiej odnajdywałam rady jak radzić sobie z życiem, przemycone gdzieś "przy okazji". Tu zasadniczo brak rad, zasadniczo, bo co najmniej jedna się znajdzie.Są natomiast niesamowite historie- skąd wzięła się sama nazwa tego tajemniczego miejsca i jak znalazły się tam dziwne ogromne posągi. Czyta się bardzo dobrze, plusem są zdjęcia, więc czytamy czytamy :)
Beatę Pawlikowską uwielbiam, jej książki wciągam jednym tchem.
Blondynka na Wyspie Wielkanocnej to lektura wydana w nowej serii tzw "dzienników z podróży". Mały format, miękka okładka. Czegoś mi brakowało podczas czytania- zawsze w książkach Pawlikowskiej odnajdywałam rady jak radzić sobie z życiem, przemycone gdzieś "przy okazji". Tu zasadniczo brak rad, zasadniczo, bo co najmniej jedna się znajdzie.Są natomiast niesamowite historie- skąd wzięła się sama nazwa tego tajemniczego miejsca i jak znalazły się tam dziwne ogromne posągi. Czyta się bardzo dobrze, plusem są zdjęcia, więc czytamy czytamy :)
piątek, 7 stycznia 2011
Patrizia Gucci "Singielka, sama, ale nie samotna"
pierwsza książka przeczytana w tym roku. Kupiona i przeczytana z powodów mniej lub bardziej oczywistych. Książkę czyta się dobrze, szybko. Duże litery, krótkie rozdziały. Nie wiem jednak czy lektura pomoże jakiejkolwiek kobiecie uporać sobie ze swoją samotnością. Mi nie pomogła :) mimo,że przez większość swojej egzystencji jak najbardziej życie singielki lubiłam, a i teraz po zakończeniu przygód towarzyskich nie jestem wrakiem człowieka. Natomiast żeby nie było, kilka ciekawych rad znalazłam. Więc jeśli akurat komuś wpadnie do rąk ta książka i ma chwilę czasu, śmiało można czytać, nic złego nam nie zrobi!
poniedziałek, 3 stycznia 2011
w 2010 roku:
- 2 razy pękło mi serduszko
- poszłam na nowe studia
- poznałam sporo ludzi, ale chyba nikt nie zagościł w moim życiu na dłużej
- zyskałam nową Przyjaciółkę :)
- "straciłam" "starą" na rzecz pięknej Italii, e tam wcale nie straciłam! ale tęskniłam każdego dnia
- spieprzyłam kilka spraw, ale choć część dało się naprawić albo właśnie są w trakcie naprawy
- nie byłam na Camerimage, pierwszy raz od lat!
- zobaczyłam swoje nazwisko na dużym ekranie, w napisach końcowych - bezcenne
- oglądałam za mało filmów
- filmem roku zostało chyba "500 dni miłości", chociaż to 2009rok, ale sam koniec,więc się liczy
- płyta roku - ojej nie wiem :/, ale zdecydowanie zakochałam się w KAMP!ie
- książka - The Polaroid Book ;) wszystkie autorstwa Beaty Pawlikowskiej, które przeczytałam, ale czytałam też za mało! WSTYD!
takie tam mini podsumowanie.
- poszłam na nowe studia
- poznałam sporo ludzi, ale chyba nikt nie zagościł w moim życiu na dłużej
- zyskałam nową Przyjaciółkę :)
- "straciłam" "starą" na rzecz pięknej Italii, e tam wcale nie straciłam! ale tęskniłam każdego dnia
- spieprzyłam kilka spraw, ale choć część dało się naprawić albo właśnie są w trakcie naprawy
- nie byłam na Camerimage, pierwszy raz od lat!
- zobaczyłam swoje nazwisko na dużym ekranie, w napisach końcowych - bezcenne
- oglądałam za mało filmów
- filmem roku zostało chyba "500 dni miłości", chociaż to 2009rok, ale sam koniec,więc się liczy
- płyta roku - ojej nie wiem :/, ale zdecydowanie zakochałam się w KAMP!ie
- książka - The Polaroid Book ;) wszystkie autorstwa Beaty Pawlikowskiej, które przeczytałam, ale czytałam też za mało! WSTYD!
takie tam mini podsumowanie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)