uwielbiam ludzi, którzy dobrze piszą. zazdroszczę im. słowo za słowem, zdanie za zdaniem. i to się tak lekko czyta. ja nie umiem, niestety. i pewnie nigdy się nie nauczę, choć na moim elitarnym kierunku, który elitarnym przestał być od tego roku, bo zamiast 100 osób przyjęto 190, jest nowa specjalizacja - twórcze pisanie. może powinnam spróbować.
usłyszałam dziś tyle skrajnych zdań o Steve Jobsie, że chyba sama już nie wiem co na jego temat myślę. od słów zachwytu, do pogardy, a wręcz wrogości. cóż, 1,5h pod drzwiami dziekanatu robi swoje.
pomyślałam, że niewiele rzeczy irytuje mnie tak jak to,że znajomi, którzy nie znają się znowu aż tak długo i są odmiennych płci i hetero mówią o sobie per 'brat'/'siostra'. ciekawe kiedy pójdą do łóżka.
ale Jobs mówił,żeby nie przejmować się innymi, nie dawać im się zniszczyć, nie żyć życiem innych, podążać za sercem i intuicją. i to są banały, i niby każdy o tym wie, ale jednak kiedy wypowiada to człowiek, przez niektórych uznany za geniusza to mają jakąś podwójną moc.
nie pozostaje mi nic innego tylko życzyć wszystkim pracy, którą będą kochać.