wtorek, 13 marca 2012

w marcu jak w garncu

wszyscy są lepsi, ładniejsi, mądrzejsi, robią lepsze zdjęcia, wiedzą więcej, mają fajne ciuchy, w których wyglądają po prostu dobrze. no cóż...
jestem w trakcie przesilenia wiosennego, a przynajmniej taka mam nadzieję, bo śpię bardzo dużo, po dużej ilości alkoholu oczywiście mniej, ale generalnie nawet jak się budzę o (dla mnie) przyzwoitej godzinie to nie mam siły się podnieść, więc leżę z Felkiem aż do momentu, w którym poczuję,że spokojnie mogę wstać.
przeszłość wraca i atakuje nie wiadomo kiedy, z której strony a przede wszystkim po co? rozliczenia bywają trudne, a czasami niemożliwe.
lubię silne kobiety, lubię z nimi rozmawiać w środku tygodnia do 3 nad ranem przy Perle albo Ciechanie i wracać do domu z taką myślą,że może będzie dobrze, że jest siła w ludziach i zastanawiam się jak to możliwe,że częściej daję się przekonywać tym, którzy sprawiają,że czuję się źle. plusem jest to,że następuje eliminacja, powolna, zbyt powolna, ale jednak.
słowo na każdy dzień tygodnia - magisterka, w sensie praca magisterska. słowo, które jest przeze mnie z ogromną konsekwencją ignorowane każdego dnia, choć każdego dnia obiecuje sobie,że tak nie będzie, że zacisnę zęby i napiszę to co mam do napisania...
lubię ładne obrazki, ale ogromnie nudzi mnie moda, pobyt w sklepie z odzieżą trwa 3 minuty i następuje szybki odwrót w stronę drzwi bez chęci powrotu. dlatego też obawiam się,że nie ma szans na odświeżenie mojej szafy i nadal będę czuła się przy wszystkich jak źle ubrana krewna.
w oczekiwaniu na słońce poczytam Mrożka a następnie postaram się napisać kilka zdań wspomnianej wyżej pracy. oh...